czwartek, 22 marca 2012

O żaglówkach i motorówkach

Żeglarstwo uprawiane jest na jednostkach pływających napędzanych siłą wiatru za pośrednictwem żagli. A "motorówka" - gdzie tu jakaś woda...:)
W długie jesienno - zimowe wieczory, na forach internetowych obserwowałem wymianę "poglądów" pomiędzy motorowodniakami a żeglarzami.
Od lat pokutuje utarty stereotyp, że te dwa środowiska zwalczają się wzajemnie a wręcz się nienawidzą.
Pełno w sieci jest opisów typu;  idiota na motorówce, lub skuterze, zalał mi kokpit, spowodował niebezpieczną sytuację, powinno się zabronić im pływać itp.(ciekaw jestem ile na forach motorowodnych jest wpisów o idiotach na żaglach...)
Szwendam się po śródlądziu już ponad dwadzieścia lat i mam pełne prawo uważać że Was motorowodniaków należy WYELIMINOWAĆ...
A oto dowody:
- lipiec 1997 - fala z przepływającej motorówki spowodowała, że kubek z kawą który stał na ławce w kokpicie spadł i wylądował w jeziorze...
- maj 1999 - słabo przywiązane do relingu wiadro, na skutek wywołanej fali wzięło się i utopiło...
- sierpień 2000 - przepływająca 50 m przed MOIM dziobem motorówka tak zamieszała fale(szedłem wtedy na ostro pod 4-5B), że jedna z nich była o 1 m większa niż pozostałe chlapiące na mnie przez cały czas.(tak wiem z tym 1 m, to ...morskie opowieści).
- czerwiec- 2008 - wyleciała mi szuflada z widelcami...nie była dobrze zamknięta ale oczywiście przez fale zrobioną przez motorówkę
Takich przykładów mam jeszcze mnóstwo i równie dużo jest ich w sieci. Straszne prawda:)
Tak naprawdę jedyny niebezpieczny dla łódki przypadek na całe moje żeglowanie to miałem w Mikołajkach, kiedy to stojąc z położonym masztem, między mostami, duuuża motorówka zaczepiła mnie o achtersztag i wyciągnęła na jezioro, a na łódce była tylko bratowa mojej żony z 3 letnim synem.(pękła cuma dziobowa).
Mam zatem milion powodów aby "nienawidzić to całe motorowodne plemię". -:)
 "Motopompiarzy należy wytępić, wystrzelać albo zamykać w rezerwatach"( ten ostatni pomysł jest nawet niezły)-:).

Jako "stary" liberał żyję i pozwalam żyć innym.
Woda jest dla wszystkich i wszyscy na wodzie powinniśmy się szanować i wzajemnie sobie pomagać(licho nie śpi).
"Czarne owce" są wszędzie ale to nie powód żeby niepotrzebnie antagonizować środowisko, i powielać stereotypy.
Żeby nie było - skutery, "dresmotorówy" i wszystko inne co ma więcej niż 30 kM, to nie moja bajka, ja lubię cichutko i dostojnie stać, lub posuwać się z prędkością przemieszczających się glonów, wszak jestem na wakacjach.

Do zobaczenia na Mazurach s/y Norfin kumpel "motopompiarzy":)
Ps. Na wszelki wypadek pagaj mam zawsze pod ręką:))

7 komentarzy:

  1. Wiesz, miłość do żagli i niechęć do motorowodniactwa zaszczepił mi dawno temu Zbigniew Nienacki, swoją książką „Pan Samochodzik i Winnetou”:) Po prostu hałas nie komponuje się z pluskiem wody i szumem wiatru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też czytałem wszystkich "samochodzików", ale może "motopompiarze" nie czytali...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przesadzasz... już lata nie pływałem na śródlądziu, ale uogólnienie, że "motopompiarze" są "BE" to mocne nadużycie. Oczywiście, debile są i pod żaglami i na silniku, z tym, że jednak (pierwsze "primo") jak chodzi o podstawy to motorówka dla jakiegokolwiek dresa-samachodziarza jest łatwiejsza (drugie "primo") na motorówce taki debil może zrobić większy efekt niż pod żaglami, więc z automatu jest to bardziej zauważalne. Mnie jednak (równolegle z weQr na na chamskich "moto") wkurzała (a to było już dobre parenaście lat temu) totalna indolencja niektórych żeglarzy, którzy nawet prostych zasad pierwszeństwa drogi nie znali (bądź też hojracy celowo je łamali). Cóż to wszystko zamyka się pod jednym słowem "kultura" (w sansie savoir-vivr-u a nie etnografi) i dopóki jest jakieś ogólne przyzwolenie na tego typu chamstwo, to takich zachowań się nie wypleni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehh Piotrek, toć ja właśnie piszę żeby nie uogólniać, te przykłady po myślnikach to miały być cytaty z różnych for internetowych, o zawsze na tam jest jakiś uśmieszek.
    Całkowicie się z Tobą zgadzam, że najważniejsza jest kultura i "czym skorupka za młodu".

    Ja sam mam masę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w zasadzie trochę tam i moich "traumatycznych" doświadczeń ale w pisaniu w internecie ciężko przemycić ironiczny ton...
      Żeby było jasne dla innych, nie mam nic przeciwko motorowodniakom, no może za wyjątkiem tego przypadku w Mikołajkach.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. OK, dla potrzeb krótkiego (hehehe) napisania co myślę nie do końca dokładnie oddałem do czego się odnoszę. Ci co wiedzą zrozumieją od razu, tym co nie wiedzą trzeba by trochę dłużej tłumaczyć. Ale tak, czy owak, masz racje, pojechałem trochę na skróty przez co można odebrać, że mój tekst dywaguje z tym co napisałeś, niesłusznie... nie taki był mój zamiar.

    OdpowiedzUsuń